Na pewno wielokrotnie zadawaliście sobie pytanie, czy przed każdym wyjazdem serwisować sprzęt, czy nowe narty, czy deska wymagają ostrzenia i smarowania, czy może zrobić serwis nart lub snowboardu samemu? W Internecie, jak i wśród serwisantów znajdziecie wiele różnych informacji odnośnie do tego, kiedy udać się do specjalisty. Oto kilka wskazówek:
Może się to wydawać dziwne, lecz nowe narty czy deska koniecznie wymagają serwisu po zakupie. Sprzęt po opuszczeniu fabryki ma nałożony jedynie smar techniczny, który nie nadaję się do jazdy po śniegu. Jest on nakładany, aby produkt wyglądał zachęcająco do zakupu. Podobnie wygląda kwestia krawędzi, oczywiście są one naostrzone, lecz bardzo rzadko zdarza się, że producent podaje, na jaki kąt sprzęt został naostrzony, a wielokrotnie można spotkać się z tym że krawędź posiada różne kąty na jednym odcinku. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa i komfortu warto zainwestować w serwis nart czy snowboardu, aby mieć pewność odpowiedniego przygotowania sprzętu. Poniżej kilka niezbędnych procedur, które należy wykonać po zakupie.
Jest to dosyć łatwa do spostrzeżenia informacja od deski czy nart, że to już ten moment. Biały nalot sugeruje, że sprzęt jest przesuszony czy utleniony. Więc smarowanie obowiązkowe. Czasami zdarza się, że ślizg mimo wizyty w serwisie narciarskim dalej posiada białe ślady przy krawędzi. Może być to przyczyną przykładowo użycia benzyny lub innego zbyt mocnego płynu do usunięcia starego wosku, lub też zbyt krótkiego wchłaniania wosku przez ślizg. Dlatego warto czasem zastanowić się, czy oddać sprzęt do taniego „marketowego" szybkiego serwisu, czy lepiej do nieco droższego profesjonalnego serwisu nart i sprzętu snowboardowego.
Zardzewiałe krawędzie, suchy ślizg, zakurzone wiązania. Jest to niestety bardzo częsty widok. Nic dziwnego, pewnie większość z Was używa sprzętu zimowego 1-2 razy do roku. Niestety znacznie obniża to żywotność deski czy nart. Najlepszym rozwiązaniem jest oddanie sprzętu do serwisu tuż po zakończeniu sezonu czy wyjazdów. Serwisant odpowiednio zabezpieczy krawędź przed korodowaniem oraz nałoży specjalny bardziej miękki smar, który przez cały okres letni będzie odżywiał ślizg. Należy też pamiętać o zabezpieczeniu wiązań przed kurzem, a nawet można pokusić się o poluzowanie śrub trzymających but narciarski. Na pewno wydłuży to funkcjonowanie sprzętu. Wiązania snowboardowe, czy buty z systemem „boa” najlepiej delikatnie zapiąć, ale nie za mocno, żeby nie było przez cały ten czas wywierane napięcie na nie.
Wszyscy Was wyprzedzają, snowboardziści znacznie częściej muszą się wypinać na płaskim odcinku, lub zwyczajnie nie czujecie wiatru we włosach. Jest to oznaka suchego ślizgu. Średnio mówi się, że powinno się smarować na gorąco co około 3 dni na stoku. Jest to oczywiście uwarunkowane od kilku czynników takich jak: temperatura śniegu, wilgotność, sposób jazdy, jak również dobór wosku czy przygotowanie ślizgu. Czasami przy mokrym śniegu lub po prostu po jeździe w deszczu, nasz sprzęt jest totalnie suchy po jednym dniu. Dlatego polecamy smarowanie na gorąco w serwisie w którym dobiorą odpowiedni wosk, a także proponujemy wyposażyć się w wosk w sprayu czy sztyfcie, jest to co prawda rozwiązanie na max. jeden dzień, ale jeśli nie posiadamy własnego sprzętu do serwisu, jest to nie najgorsza alternatywa.
Jak wspomniane było trzecim nagłówku, jest to o tyle spoko opcja, że sprzęt będzie odpowiednio zakonserwowany przez okres, w jakim go nie używamy, a dodatkowo uchronimy się przed kolejkami w serwisie tuż przed wyjazdem. Niby błaha sprawa, ale wiemy, że większość zostawia to na ostatnią chwilę, a przykładowo w okresie ferii zrobienie serwisu w mniej niż tydzień często graniczy z cudem.
Przeglądaj wyjazdy
w sezonie 2024/2025